sobota, 13 kwietnia 2013

15. Dzień przemyśleń i nowych decyzji.

                                                                        ***
Następne dni mijały już zwyczajnie. Marie i Dylan znowu u dziadków. Codzienne spotkania sióstr z Niallem i Harry'm. Ale nadszedł kolejny dzień. Dzień przemyśleń i nowych decyzji.

 *Oczami Jessici*

   Otworzyłam oczy i spojrzałam na zegar wiszący na ścianie naprzeciwko mojego łóżka. Była 6 rano. Jak ja się tak szybko obudziłam? To niemożliwe. Wstałam leniwie i zeszłam na dół do kuchni. Przy stole siedziała równie zaspana Nath i piła kawę.
-Hej.-odezwała się.-Też już nie możesz spać?-dodała po chwili.
-Niestety-odpowiedziałam biorąc głęboki wdech. Usiadłam na krześle obok siostry.-To co dzisiaj robimy?
-Wiesz... Ostatnio tak myślałam że może powinnyśmy znaleźć jakąś prace albo coś... No bo jesteśmy już dorosłe i wiesz...-Powiedziała i popatrzyła na mnie pytającym wzrokiem czekając na odpowiedź.
-W sumie to nawet dobry pomysł. Ale gdzie teraz coś znajdziesz?
-No właśnie nie wiem.- spuściła wzrok. Usłyszałam dzwonek telefonu. Ruszyłam w jego stronę wolnym krokiem żeby odebrać bo widać było że Nath nie miała zamiaru się ruszyć.
-Słucham?-powiedziałam od niechcenia.
-Dzień dobry. Przepraszam że tak wcześnie, ale mam może przyjemność z panią Jessicą Carter?-moje oczy szerzej się otworzyły na pytanie kobiety.
-Tak, coś się stało?-udawałam opanowaną.
-Mamy dla pani propozycje. Chodzi o modeling dokładniej w firmie Victora's Secret.
-Ale to chyba jakaś pomyłka bo ja nigdy nie miałam styczności z takimi sprawami.- powiedziałam jeszcze bardziej oszołomiona niż wcześniej. Nathalie przyglądała się mi ze zdziwieniem.
-Nie to na pewno nie jest pomyłka.- kobieta zaśmiała się cicho- Po prosu widzieliśmy pani zdjęcia i nadawałaby się pani do tej branży. Decyzja należy tylko i wyłącznie do pani.
-Ale ja potrzebuje czasu...-urwałam- Ja nie mogę tak od razu...
-Może poda mi pani adres i przyjadę i wszystko wytłumaczę?- po tych słowach już nie wiedziałam czy to wszystko dzieje się naprawdę. Podałam kobiecie adres i powiedziałam wszystko Nathalie. Kiedy skończyłam mówić nie mogła w to uwierzyć tak jak ja. To jakiś zbieg okoliczności czy coś? Najpierw rozmawiamy o pracy a zaraz dzwoni jakaś kobieta i pyta czy chciałabym być modelką od tak. TO NIEMOŻLIWE.
-Sokoro ty będziesz modelką to w takim razie ja nie będę bezczynnie siedzieć w domu na twoim utrzymaniu. Wrócę do warsztatów. To i tak miała być tylko chwila przerwy więc nie zaszkodzi mi. Tak właściwie to tęsknie za tym wszystkim. Kocham tańczyć i to się nigdy nie zmieni. Obiecywali mi tam wielką karierę więc czemu nie. Muszę się za siebie wziąć i zacząć zarabiać robiąc to co kocham.-na początku myślałam że moja siostra żartuje ale miała bardzo poważny wyraz twarzy.
-Jezu, Nath naprawdę?- rzuciłam jej się na szyję.- To niemożliwe! Tyle się dzieje i jeszcze mam przy sobie taką kochaną osobę.
-Zawsze możesz na mnie liczyć.- Powiedziała Nathalie i przyciągnęła mnie do siebie.- A teraz lepiej idź się w coś ubrać bo raczej nie będziesz gadać z babką od modelingu w piżamie nie?- Dopiero po jej słowach zorientowałam się jak jestem ubrana.
-Co ja bym bez ciebie zrobiła?- zapytałam z uśmiechem i pobiegłam na górę wybrać jakieś ubrania żeby zrobić dobre wrażenie.

   Ostatecznie ubrałam się w >TO<. Nathalie została w swoim pokoju a ja migiem zeszłam po schodach. Kręciłam się na kanapie czekając na dzwonek. W końcu usłyszałam upragniony dźwięk. Wzięłam głęboki wdech i otworzyłam drzwi. Moim oczom ukazała się bardzo wysoka i bardzo chuda blondynka. I ona twierdzi że ja się nadaje?
-Dzień dobry, proszę wejść do środka.- powiedziałam, a ręce trzęsły mi się jak nigdy wcześniej. Kobieta szła za mną do salonu i obydwie usiadłyśmy na sofie.
-No więc nazywam się Amy Reed. Może przejdźmy sobie na ty będzie nam łatwiej.
-Dobrze, miło mi- powiedziałam uśmiechając się.
-No więc Jessico wytłumaczę ci wszystko od początku do końca.- kiwnęłam głową na znak żeby mówiła dalej.- Nasza firma poszukuje młodych dziewczyn które mają 'warunki' do zostania modelkami. Kiedy zobaczyliśmy twoje zdjęcia od razu postanowiliśmy się skontaktować i teraz wybór należy tylko do ciebie.- nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Amy wydawała się bardzo  miła i teraz już wiedziałam że to na pewno nie sen.
-No w sumie to czemu nie. Trzeba próbować wszystkiego.- uśmiechnęłam się szeroko.
-W takim razie witamy w branży?-zapytała podając mi rękę.
-Zdecydowanie.- odpowiedziałam i ścisnęłam jej dłoń.
-W takim razie jeszcze zadzwonię do ciebie żebyś podpisała wszystkie umowy i załatwiła szczegóły ale nie musisz się martwić. Będę jak twoja prawa ręka.- porozmawiałyśmy jeszcze chwile aż w końcu Amy wyszła a ja mogłam dać upust swoim emocjom.

  *Oczami Nathalie*

   -W takim razie witamy w branży?
-Zdecydowanie.

Po usłyszeniu tego chciałam krzyczeć ze szczęścia. To trzeba uczcić a przede wszystkim powiedzieć o tym chłopcą. Postanowiłam zadzwonić do Harry'ego żeby przyszedł do nas z Niallem a potem do swojego starego kolegi Maxa który tak jak ja prowadził warsztaty taneczne.
-Halo?- usłyszałam znajomy głos.
-Hej to ja Nathalie, pamiętasz mnie jeszcze?
-To ty?! Naprawdę?! Opowiadaj co u ciebie, tak dawno się nie widzieliśmy!- wykrzyczał podekscytowany.
-Opowiem ci jak zobaczymy się na warsztatach.- odpowiedziałam uśmiechając się do słuchawki.
-WRACASZ?! Musze wszystkim powiedzieć!
-Dobra, dobra ale nie przesadzaj.- zaśmiałam się.
-Oczywiście panie kapitanie! Do zobaczenie wkrótce.- powiedział żartobliwie.
-Pa zadzwonię jeszcze- rozłączyłam się. Byłam pewna że ciepło przyjmą mnie w pracy.

  Zobaczyłam Jessie stojącą w moich drzwiach z wielkim uśmiechem na ustach.
-Słyszałam!- powiedziałam z wielkim uśmiechem machając rękoma. 
-Boże, Nath to jest jak sen! Wszystko się tak układa!
-Tak wiem, wiem. Zadzwoniłam już do Hazzy żeby przyjechał z Niallem.
-Dobra pozostaje nam znowu czekać.- zaśmiała się i razem zeszłyśmy do salonu.




Czas strasznie nam się dłużył. Kiedy chłopcy przyszli i powiedziałyśmy im o wszystkim co się dzisiaj wydarzyło i o tym że wracam na warsztaty obydwoje cieszyli się jak małe dzieci.
-Niestety ale już stało się coś czego spodziewaliśmy się od początku.- Harry przerwał naszą euforie.- Prasa się o nas dowiedziała. To nawet dziwne że dopiero po tak długim czasie.
  Zrzedły nam miny i przenosiliśmy wzrok na każdego po kolei. Wiedzieliśmy że to się prędzej czy później stanie ale i tak byliśmy w szoku.

środa, 10 kwietnia 2013

14. Miłość jest wieczna i pozostaje tam gdzie powstała.

 *Oczami Harry'ego*

  Rodzice siedzieli w salone. Widać było że byli spięci. Zresztą my też. Ale to chyba dobrze. W końcu to oznaka że nam zależy. Wiedziałem że na pewno polubią Nath bo dużo im opowiadałem. Mocniej ścisnąłem jej rękę. Podniosła głowę a ja obdarowałem ją czułym spojżeniem.
-Cześć mamo, cześć tato!-zawołałem i puściłem rękę Nathalie żeby ich uściskać. Po chwili tego pożałowałem bo widać było że moja dziewczyna czuła się niezręcznie.
-Dz- dzień dobry.- wyjąkała i uśmiechnęła się lekko. Podszedłem do niej i ją objąłem.-To właśnie jest Nathalie.
-Cześć kochana.- moja mama podeszła do niej i uściskała tak samo jak mnie przed chwilą.- Jestem Anne a to Joe- wskazała na tatę.
-Witam.-powiedział mój tata uśmiechając się szeroko.- mów do nas po imieniu.-dodał po chwili cały czas się uśmiechając.
-Miło mi- powiedziała Nath. Było widać że troszkę się rozluźniła.
-Może usiądźmy?-zapytałem już znudzony tym poznawaniem siebie nawzajem. Wszyscy powoli udaliśmy się w stronę sofy.
-No więc Nathalie, jak ci się powodzi z Harry'm?- zapytała moja mama.
Nath popatrzyła na mnie z uśmiechem szukając mojej ręki żeby lekko mnie za nią chwycić.
-Jesteśmy ze sobą od niedawna. Tak właściwie to można powiedzieć kilka dni, ale jest wspaniały. Czuje się jakbym to właśnie na niego czekała. Może to wydaje się głupie ale naprawdę... Ja po prostu tak czuję. Nie wiedziałam od razu czy na pewno zawsze wszystko będzie dobrze, ale teraz wiem że choćby nie wiem co się stało zawsze przy nim będę i będę go wspierać.-Widziałem że wszystkim zaczynają zbierać się łzy w oczach. Proszę tylko nie to. Pierwsze spotkanie i już łzy.- Zawsze. Jestem pewna.- dziewczyna mocnej ścisnęła moją rękę. Jakby chciała powiedzieć ''To wszystko co powiedziałam- to prawda.''
-Jesteś idealna dla naszego syna.

   *Oczami Nathalie*

  Jesteś idealna dla naszego syna. Te słowa utkwiły mi w głowie. Dopiero teraz uświadomiłam sobie gdzie tak naprawdę jestem. Że jest przy mnie osoba którą kocham. Nad życie. Dopiero uświadomiłam sobie że wypowiedziałam słowa które wypłynęły prosto z mojego serca.
   Cały dzień spędziliśmy na opowiadaniu sobie o przeszłości. Oglądaniu starych zdjęć Hazzy na które reagował śmiechem albo zwyczajnie protestował żeby nikt nie oglądał danego zdjęcia. Jego rodzina jest cudowna. Myślę że mnie polubili.

  *Oczami Jessici*

  Za oknami pojawiło się słońce. Stałam przy jednym z nich patrząc jak promienie słoneczne przedzierają się przez przerwy pomiędzy gałęziami drzew. Myślałam o Niallu. To chyba właśnie jedna z tych chwil o której mówią. Zastanawiasz się co robi TA osoba. Czy też o tobie myśli. Wyobrażałam sobie naszą przyszłość, ale widziałam pustkę. Nie wiedziałam czego mam się spodziewać. Wiedziałam tylko jedno. Resztę życia chce spędzić właśnie z nim. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Dylana.
-Mmm Jessie... Może poszlibyśmy na dwór? Bo słońce wyszło a ja dawno nie bawiłem się na dworze. Prooooooooszę- Patrzył na mnie swoimi ogromnymi oczami.
-Dobrze możemy iść do parku.- Uśmiechnęłam się szeroko.- Tylko powiedz Marie że idziemy i czekajcie na mnie na dole!
Poprawiłam szybo makijaż i zeszłam na dół. Pomogłam ubrać się Dylanowi bo Marie była już gotowa. Otworzyłam drzwi a chłodny wiatr otulił moją twarz. Dzieci już biegły przede mną. Park był niedaleko więc nie musiałam się martwić.
  To niby tylko niecały dzień bez Nialla, ale brakowało mi go. Czułam pustkę. On był tą częścią mnie której potrzebowałam żeby przeżyć. Doszłam do parku i usiadłam na ławce naprzeciwko placu zabaw na którym bawili się Marie i Dylan. W tygodniu nikt tu nie przychodził. Tylko praca, dom, praca, dom i tak w kółko. Wyglądało to tak jakby nikt nie chciał spędzić czasu z rodziną. Albo... No właśnie. Z kimś takim jak Niall. Czy ja cały czas muszę o nim myśleć? Poczułam wibracje mojego telefonu w kieszeni.
           Od Niall:
                           Tęsknię :( Idę cię przytulić <3
      
           Do Niall:
                           Ja też tęsknię skarbie. Okej będę na ciebie czekać haha <3

 
Odpisałam i włożyłam telefon spowrotem do kieszeni. Oczywiście myślałam że on po prostu żartuje, ale się myliłam. Poczułam jak ktoś obejmuję od tyłu moje ramiona zniżając się do poziomu oparcia ławki. Nie wiedziałam czy to on więc okropnie się wystraszyłam. Teraz na moim ramieniu opierała się głowa Nialla.
-Niall!- wykrzyknęłam wstając z miejsca na którym przed chwilą siedziałam. Obiegłam ławkę i wtuliłam się w niego. Objął mnie mocno. Ujął moją twarz w ręce zamknął oczy i delikatnie złączył nasze usta po chwili je od siebie odrywając. Uśmiechnęłam się do niego. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie. Kiedy już oderwaliśmy się od siebie poznałam Nialla z moim młodszym rodzeństwem. Chłopak bawił się z nimi cały czas śmiejąc się chwilami aż do łez.

 ***
 
   Idealne chwile. Każda z nich się liczy. Jedna z nich może zmnienić wszystko. Jedna z nich może wywołać łzy. Jeszcze inna uśmiech. Bez względu na wszystko- one zawsze pozostają w nas. Gdzieś w środku tak że nikt nie może nam ich odebrać. Razem na zawsze? Tak. Jeśli nie na tym świecie to na tym drugim. Miłość jest wieczna i pozostaje tam gdzie powstała. W naszych sercach. NA ZAWSZE.

13. Od tamtej pory byłam pewna, że zawsze będziemy mogły na siebie liczyć.



*Oczami Jessic'i*


Dzisiaj  pod naszą opieką zostają Dylan i Marie.Jak zwykle będą się bawić, a my będziemy tylko się patrzeć.Nie mam zamiaru robić coś z nimi w domu.Miałam nadzieję że Nath będzie miała jakiś pomysł.Podeszłam do okna i zaczęłam się rozglądać na lewo i prawo, w obawie że mogą przyjechać już lada moment.Nagle poczułam że ktoś dotyka mojego ramienia.Przeszły mnie dreszcze.Odwróciłam się i ujrzałam Nathalie patrzącą na mnie dosyć dziwacznym wzrokiem.
-Co tak patrzysz w te okno?-spytała mnie po czym wzięła rękę z mojego ramienia.
-Dylan i Marie powinni zaraz być.
-Co?!
-Co cie tak zdziwiło?
-Czemu ja nic o tym nie wiem?Teraz zaczęła na mnie patrzeć innym wzrokiem.Wrogim.-Jak zwykle dowiaduję się ostatnia i to jeszcze w dzień kiedy mam już plany.-dodała.
-Dziadek dzwonił.Oh przepraszam zapomniałam ci powiedzieć wczoraj.-powiedziałam lekko chichocząc i patrząc na młodszą siostrę w taki sposób, żeby przebaczyła mi to.-Jakie znowu masz plany?-dodałam.
-Jess zabiję cię.Dzisiaj miały wpaść dziewczyny a potem Harry zaproponował mi abym wreszcie poznała jego rodziców i ogólnie cała jego rodzinę.Zamurowało mnie.Nie wiedziałam że tak wcześnie Hazz postanowi ją przedstawić rodzicom.
-Ok zostanę z nimi sama.To moja wina więc to ja muszę ponieść karę.
-Wiesz co?Jednak zadzwonię do dziewczyn żeby przenieść to na kiedy indziej.Ale spotkania z rodziną Harry'ego nie odwołam.Jasne?
-Jezu Nathalie serio?-zapytałam z niedowierzeniem.
-Serio, serio!-powiedziała Nathalie robiąc ogromnego banana w moim kierunku, co ja oczywiście odwzajemniłam.
-Awwwh, kocham cię!-oznajmiłam po czym przytuliłam ją z całej siły, najmocniej jak tylko mogłam.
-Tak wiem, ja ciebie też-powiedziała po czym odsunęłyśmy się od siebie.Była kochana.Przynajmniej nie będę w tym wszystkim sama.Chociaż mogłam zadzwonić po Niall'a..Nie, postanowiłam go nie męczyć.W końcu przyjechali.
-Czeeeść!-powiedziała Nath po czym uściskała najpierw Marie, a potem Dylan'a.Nie miałam zamiaru robić jakiś wielkich czułości czy coś.Ale cieszyłam się bo dawno nie widziałam tych maluchów.
-Heejjj-oznajmiłam po czym zaprowadziłam dzieci do salonu.Jak zwykle włączyłyśmy im TV.nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Ja otworzę!- krzyknęła biegnąc ku drzwiom, kiedy w tym czasie ja i Nath robiłyśmy coś w kuchni.


*Oczami Nathalie*


-Jessie, Jessie, Nath! Jakiś ładny pan z lokowanymi włosami przyjechał.-powiedziała Marie szybko podbiegając w naszą stronę.Doznałam szoku.Co on robi tutaj o tej porze?Oczywiście chodzi mi o Harry'ego. Teraz przed moimi oczami stanął teraz ten 'ładny pan z lokowanymi włosami' i wpatrywał się w moje ciemno-brązowe, duże oczy.
-Harry?!Co tutaj robisz tak wcześnie?
-Wiem.Ale pomyślałem że zabiorę cie tam wcześniej, akurat w porę obiadu.Chyba nie masz temu nic przeciwko?-spytał nadal patrząc swoim podejrzliwym i głębokim wzrokiem w moim kierunku.Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć.Przecież obiecałam Jessice że pomogę jej dzisiaj.Spojrzałam na Jess. Kiedy zobaczyła że popatrzyłam na nią z miną typu 'co mam robić?!', przytaknęła głową uśmiechając się na znak, że sobie poradzi.Więc teraz role się odwróciły.Cieszyłam się z tego powodu.Od tamtej pory byłam pewna, że zawsze będziemy mogły na siebie liczyć.
-Nie skarbie.Możemy jechać-oznajmiłam po czym spojrzałam jeszcze raz na Jessic'ę aby mieć pewność, że mogę jechać.
-Jedź.Poradzę sobie.-wyszeptała stanowczo, a ja odwzajemniłam to lekkim uśmiechem.Szybko poszłam się ubrać.Popatrzyłam w głąb szafy.Ostatecznie postanowiłam że ubiorę się w >TO<.Więc ubrałam się i poszłam się szykować.Po chwili byłam już gotowa do wyjazdu.Pożegnałam się z dziećmi i wsiadłam do auta.Podróż była dosyć długa i męcząc, ale jakoś to przetrzymałam.Kiedy byliśmy już na miejscu Hazza odezwał się.
-Zdenerwowana?
-Trochę.
-Nie bój się.Moi rodzice nie gryzą.-powiedział, po czym zaśmiał się lekko.Więc weszliśmy do środka.Strasznie się denerwowałam.Nie wiedziałam jak się zachować.Wchodząc ujrzałam mamę i tatę Harry'ego siedzących przy stole w salonie...




poniedziałek, 8 kwietnia 2013

12. W końcu siostry miały zamiar spędzić z nimi resztę swojego życia.

*Oczami Dominique*


-C-cco jest?-zapytałam lekko dotykając mojej głowy.Zobaczyłam krew.Przede mną stali Harry, Niall, Jessica i Nath.Widziałam w ich oczach straszne zmartwienie ale jeszcze nie mogłam zrozumieć co do mnie mówią.W końcu nareszcie zaczęłam rozumować i słyszeć.
-Jezu Doms, wszystko ok?-spytała Jess która razem z Niall'em trzymała moje nogi w górze.-Chodź zaprowadzimy cię na sofę-powiedział Harry biorąc mnie na ręce, podnosząc się ledwo z ziemi.Nie mogłam wypowiedzieć ani jednego słowa.Po prostu nie miałam sił.Byłam zbyt słaba.Zobaczyłam Louis'a idącego w stronę sofy.Pewnie przedtem próbował pomóc ale Harry mu zabronił.
-Wszystko dobrze?-zapytał Louis siadając obok mnie, kładąc rękę na moim ramieniu, kiedy Harry momentalnie położył mnie na sofie.
-Tak Lou, wszystko dobrze.Teraz możesz już wracać do domu i nie martwić się mną.-powiedziałam odsuwając powoli jego rękę.Gdy Lou zebrał w końcu myśli i postanowił coś powiedzieć, nagle zauważyłam Nathalie biegnącą w naszym kierunku z szklanką pełną wody mineralnej.
-Masz Doms pij, to ci pomoże zobaczysz.-oznajmiła Nath podając mi szklankę, a jej ręce wydawały się być jak galaretka czy coś.W tej chwili wszyscy, oprócz Louis'a który siedział obok mnie, stali wokół mnie i śledzili każdy mój ruch w obawie że coś mogłoby mi się znowu stać.Czułam się niezręcznie.
-Zostawmy ich samych.-oznajmiła Jessica idąc w stronę pokoju, ciągnąc lekko za koszulkę Niall'a, a za nimi  migiem ruszyli Nathalie i Hazza.


*Oczami Louis'a*


Więc zostaliśmy sami.Byłem pewny że to odpowiedni moment na poważną rozmowę.Byłem tego pewny.W końcu postanowiłem się odezwać.
-Więc...Co będzie z nami kiedy już maluch przyjdzie na świat?-spytałem bardzo nieśmiałym tonem.Rzadko mi się to zdarzało.Nie wiedziałem jak mam się zachować.Popatrzyłem na nią głębokim wzrokiem.Widziałem w jej oczach nadal ten wzrok przerażenia i smutku.To mnie bolało.To ja doprowadziłem ją do tego stanu.
-Wiem, że uważasz że mam ci to wszytko za złe.I że to tylko i wyłącznie z twojego powodu to wszystko się stało.-powiedziała po czym wstała z łóżka i usiadła bliżej mnie, co bardzo mnie zadziwiło-Ale to nieprawda.To wcale nie jest tak jak sobie myślisz.To także moja wina i zdaję sobie z tego sprawę.Boże jaka byłam głupia.-dodałam.
-Wcale nie.Nigdy nie byłaś kotku.-powiedziałem, po czym z idealną lekkością pocałowałem ja w czoło.Zobaczyłem że na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech.Był to dobry znak.
-Skąd to możesz niby wiedzieć?-wyszeptała spuszczając głowę ku ziemi.-Ale wracając do tematu...Nie mam do tego teraz głowy.Jestem zmęczona i osłabiona.Jeszcze nad tym pomyślimy.W końcu mamy na to aż 9 miesięcy-dodała lekko chichocząc po cichu.Wrócił jej humor.Może z czasem coś z tego wyjdzie..Może założymy szczęśliwą rodzinę...Mamy na to jeszcze wiele czasu.Oby ten czas pomógł nam zrozumieć i jakoś przeboleć te wszystkie błędy które kiedyś popełniliśmy.Mam taką nadzieję.


***

Teraz cała czwórka siedziała w pokoju Jessic'i i wpatrywała się w siebie nawzajem nie ruszając nawet jedną ręką.Powoli każdy zasypiał.Nagle nudę przerwał Nialler swoim dosyć głośnym  tonem.
-To może pooglądamy jakiś film?
-Nie mam za bardzo jakiś mega fajnych filmów-oznajmiła Jess kulając się po dywanie z nudów.-Same horrory.A Nathalie nienawidzi horrorów.-dodała patrząc burzliwym wzrokiem w kierunku młodszej siostry.
-Skarbie nie lubisz horrorów?-zapytał Hazz uśmiechając się i wpatrując się coraz głębiej w ciemne oczy drugiej siostry.
-NIENAWIDZĘ ICH.To jedna z moich fobii.
-To nici z naszych planów.Może pogadajmy tak po prostu?-zapytał blondyn siadając na dywanie obok kulającej się nadal po dywanie Jessic'i.
-O czym? Uprzedzam że nie mam ochoty na kolejne nasze 'poważne rozmowy'.Nie dzisiaj.-powiedziała Jess zdecydowanym głosem, ale tym razem już siedząc koło swojego chłopaka najbliżej jak tylko się dało.
-Może jednak wybierzmy jakiś fajny horror, co o tym myślicie?-spytała dosyć przyjaznym głosem Nathalie.
-Skarbie!- wykrzyknął Harold na cały pokój.-Ty przecież boisz się horrorów- dodał.
-Wiem ale skoro mamy się tak nudzić to wolę się poświęcić dla was.-Po tych słowach wszystkim po głowach chodziły myśli typu 'awwww' i ogólnie Nath była strasznie kochana.
-Nie bój się skarbie masz przecież mnie.Będę cię trzymał mocno za rękę- powiedział przygryzając jej wargę, po czym odruchowo pocałował namiętnie.Na początku wszystkim wydawało się to słodkie, lecz po chwili Jessice i Niallowi zaczęło się zbierać na wymioty.Nath ciągle miała szeroki uśmiech na twarzy, bo patrząc na Harolda miała wrażenie jakby miała najwspanialszego chłopaka na świecie. Jessica wstała z dywanu, po czym wyjęła z schowka wszystkie horrory jakie miała.
-Wolicie 'Paranormal Activity'  czy może 'Piłę'?
-Hmm..trudny wybór...-oznajmił blondyn przeglądając oby dwa  filmy w dłoni.
-PARANORMAL ACTIVITY!-wykrzyknęła zdecydowanie Jessie chwytając horror w ręce.Więc tak jak Jess wybrała oglądali wybrany horror.Niall cały czas trzymał za rękę Jessie której strasznie się to podobało.
-Powiedz mi jeśli się przestraszysz okej? -spytał Niall jeszcze mocniej ściskając rękę Jessici.
-HAAHAAHAHAAHH, CHCIAŁBYŚ KURWA-oznajmiła wybuchając śmiechem starsza siostra.Film był dosyć długi.W pewnym momencie (chyba najstraszniejszym ze wszystkich) kiedy wszyscy zamknęli oczy Harry zawołał z śmiechem
-OOO ORANŻADA I FLAAACZKIIIIII.
Teraz każdy miał zwrócony wzrok na Harold'a.Tak było przez kilka minut.Nagle wszyscy wybuchli ogromnym śmiechem.
-Harry słońce, jak w takich momentach szoku i strachu można palnąć takiego suchara? -spytała Nath ledwo powstrzymując się od śmiechu.
-Widocznie można.-odpowiedział Harry.
-To był beznadziejny suchar.
-Mi tam się on podobał- powiedziała Jessica mając jeszcze ten wyraz szoku na twarzy.
-Trzymasz jego stronę skarbie.- odezwał się z lekką zazdrością Nialler.
-Oczywiście że nie.Jakżebym śmiała.-powiedziała Jessie obalając swojego chłopaka resztkami sił na ziemię po czym mocno pocałowała go w usta trzymając jedną ręką jego blond grzywę co nie było zbyt przyjemne.I tak dzień dobiegł końca.Dzisiaj każdy z bohaterów miał nadzieję że takich przeżyć jak te, będzie ja najwięcej.W końcu siostry miały zamiar spędzić z nimi resztę swojego życia.

niedziela, 7 kwietnia 2013

11. To co zobaczyłem sprawiło że zakręciło mi się w głowie.

*Oczami Nialla*
  Nie wiedziałem kiedy upuściłem talerz. Jakiem cudem Lou mógł coś takiego zrobić. Paul go zabije.
-Nasz Lou?!- wykrzyknął Harry cały czas stojąc bez ruchu. Nathalie podeszła do niego i położyła mu rękę na klatce piersiowej na znak żeby się uspokoił.
-Nie reagujcie tak na to. Dla niej to też jest szok. Zaraz wszystko nam wyjaśni. Chodźcie usiąść, a potem posprzątamy ten talerz.- Powiedziała do nas bardzo cicho. Poszliśmy do salonu tak jak kazała nam Nath. Harry usiadł obok Nath obejmując ją a ja obok Jessie chwytając jej rękę.
-No więc?-Zapytałem zniecierpliwiony, ale łagodnym tonem.
-To było wtedy na imprezie... Po kłótni z Eleanor. Po prostu natknęliśmy się na siebie potem alkohol i tak jakoś...- dziewczyna rozpłakała się na dobre a ja spojrzałem na Hazze nie wiedząc co mam powiedzieć.
-Trzeba to powiedzieć Louis'owi.- odezwał się Harry.
-Co? Nie, proszę tylko nie to. On... Nie musi- Doms nie skończyła bo przerwała jej Jessie.
-Nie, on musi wiedzieć. Musi rozumiesz? To też jego dziecko.
-Zadzwonię do niego żeby tutaj przyjechał.- powiedziałem i wyszedłem na korytarz.
 
Jeden sygnał, dwa, trzy-zaczynałem się niecierpliwić- cztery. W końcu usłyszałem jego głos.
-Tak, Niall?
-Masz czas?-zapytałem niepewnie.
-Oczywiście. O co chodzi?-zapytał trochę zdziwiony.
-To jest ważne a nawet bardzo...- podałem mu adres dziewczyn, potem wypytywał jeszcze o co dokładnie chodzi, ale nie mogłem mu powiedzieć. Znając Lou gdyby się dowiedział nie przyjechałby.
 Wszedłem powrotem do pokoju. Harry Nathalie i Jessie siedzieli przy Dominique uspokajając ją. Ja chodziłem w kółko czekając na Lou. Czas strasznie się dłużył.
*Oczami Louisa*
  Po rozmowie z Niallem czułem się dość dziwnie. Jak jakiś skazaniec. Chodziło o mnie? Przebrałem się, poszukałem kluczyków od wozu i jechałem na wskazany przez blondyna adres, do domu Nathalie i Jessici. Trudno było ich nie znać. Cały czas o nich mówili. Dojechałem na miejsce. Trochę się denerwując wysiadłem i poszedłem w stronę drzwi. Zapukałem a moim oczom ukazał się Niall. Bez słowa otworzył szerzej drzwi. Wszedłem do środka i udałem się za nim. Na sofie w salonie siedziały dwie dziewczyny. To pewnie Nathalie i Jessica. Pomiędzy nimi zauważyłem jeszcze jedną osobę. To była ona. Dominique- piękność z imprezy w moim nowym domu. Płakała. Wszystko zaczęło wracać. Mimo że wtedy wypiłem dość dużo wiem co się wtedy stało. Boże, żeby nie chodziło o TO. Zobaczyłem Harry'ego idącego w stronę jednej z dziewczyn. To pewnie Nath. Usiadłem na fotelu. Byłem dość wystraszony. Nagle z transu wyrwał mnie głos Hazzy.
-No więc to jest Nathalie a to- wskazał na drugą- Jessica.- Pomachałem w ich stronę uśmiechając się.
-Ale nie jesteś tu po to.- powiedział surowo Niall.- Pewnie kojarzysz Dominique?- wszyscy patrzyli na mnie. Czułem się dość niezręcznie.
-No... Tak... Poznaliśmy się wtedy u mnie- odpowiedziełem. Dominique spuściła ze mnie wzrok.
-Na pewno TYLKO poznaliście?- zapytała Nath. Czułem się jak na przesłuchaniu. Nawet gorzej.
-Boże, czego ode mnie chcecie?!
-Czego od ciebie chcemy?! NIE DOMYŚLASZ SIĘ?! Wiemy co się stało! Wiemy co jej zrobiłeś!- Jessie podeszła do mnie. Czułem jak skręca mnie w środku.- Uświadomię ci co jeśli nie wiesz. Będziesz ojcem czy tego chcesz czy nie. Ja osobiście tego dopilnuje! NIE ZOSTAWISZ JEJ!- Dziewczyna oddaliła się ode mnie bo Niall odciągnął ją do tyłu. Teraz uświadomiłem sobie o co im chodziło. Doms jest w ciąży. Ze mną. Para siedząca na sofie przyglądała się naszej trójce z szeroko otwartymi oczami. Nagle usłyszałem głośny łomot. Na w przejściu pomiędzy pokojami leżała Dominique. Widocznie próbowała wymknąć się podczas naszej kłótni i zemdlała. Wszyscy od razu do niej podbiegliśmy. To co zobaczyłem sprawiło że zakręciło mi się w głowie. Pod wpływem uderzenia z jej głowy zaczęła sączyć się krew.
_______________________________________________________
I jak tam emocje? :D Nie za bardzo wyszedł, ale cóż. Jeśli czytasz- komentuj żebyśmy wiedziały ile osób czyta (można z anonima c:).

sobota, 6 kwietnia 2013

10. ''Jestem pewna.''

 
*Oczami Nathalie*
 Obudziłam się na podłodze a tak właściwie to leżałam na Harry'm. Cały czas spał. Nie chciało mi się od niego odrywać więc podniosłam głowę żeby sprawdzić gdzie tak naprawdę jestem. Na łóżku leżała Jessica z Niallem. No tak przecież nie trudno było zasnąć po całym wieczorze płakania. Hazza się obudził, pocałował mnie w głowę. Odwróciłam się w jego stronę i złączyłam nasze usta. Poczułam się jakbym zaraz miała odpłynąć. Nagle zadzwonił dzwonek. Chłopak zadrżał na gwałtowny dźwięk. Pod tym wpływem szybko się ode mnie oderwał i popatrzył na mnie przepraszającym wzrokiem. Pocałowałam go w policzek i powoli żeby nie obudzić siostry i Nialla wyszłam z pokoju. Narzuciłam na siebie bluzę mojego chłopaka która leżała na fotelu przy wejściu i otworzyłam drzwi. Zobaczyłam w nich Dominique. Wyglądała dość źle. Podkrążone oczy, sinawe usta. Wystraszyłam się troszkę, bo jeszcze nigdy nie widziałam jej w takim stanie.
-Boże, Doms co ci się stało?!- pokazałam jej ręką żeby weszła do środka. Dziewczyna rozebrała kurtkę i usiadła na kanapie w salonie. Usiadłam naprzeciwko niej. Usłyszałam że ktoś schodził z góry. Była to Jessie z chłopakami.
-Hej dziewczyny-odezwał się Niall i odszedł w stronę kuchni. Harry uśmiechnął się do mnie i ruszył za blondynem.
-Dominique coś ci się stało?- powiedziała moja siostra z przerażeniem.
-No w sumie to nie wiem. Całą noc nie mogłam spać. Miałam okropne mdłości. Pierwsze co zrobiłam dzisiaj po przebudzeniu to zwymiotowałam. Nie chciałam żeby rodzice się czegoś dowiedzieli więc przyszłam do was. Zostawiłam im tylko kartkę że przypomniało mi się że byłam z wami umówiona.- Teraz już wszystko było jasne. Dopiero uświadomiłam sobie że była 7 rano spoglądając na zegarek.
-JEZU, DOMINIQUE TO SA OBJAWY CIĄŻY!- Jessie już zaczęła panikować.
-Co? Jessie, przestań to raczej niemożliwe... Prawda Doms?- Myślałam że Dominique ją wyśmieje, ale spuściła głowę żeby zakryć czerwone policzki.
-To... To prawda?- Wydusiła z siebie Jessie.
*Oczami Jessici*
  To nie mogła być prawda. Bardziej spodziewałabym się tego po Nath i Harry'm niż po niej i... No właśnie.                                                                  
-Dominique odpowiedz.-powiedziała stanowczym tonem Nath.
-Ta-tak to możliwe.- do jej oczu napłynęły łzy.
-Kiedy? Jak? Z kim?!- Nie mogłam w to uwieżyć.
-To było wtedy na imprezie. Wiem że...-Nie dokończyła bo Nath zerwała się na równe nogi.
-Nic więcej na razie nie mów. Jeśli to nie jest pewne nie poruszajmy tego tematu. Zaraz wracam. Kupie test ciążowy.- razem z Doms obserwowałyśmy dokładnie wszystkie ruchy Nathalie.
 Nie odzywałyśmy się do siebie aż do powrotu mojej siostry po kilkunastu minutach. Podała dziewczynie test, bez słowa rozebrała kurtkę i usiadła na sofie. W milczeniu czekałyśmy aż Dominique wyjdzie z łazienki. Po dość długim czasie wyszła cała zapłakana. Obydwie z Nathalie wiedziałyśmy jaki był wynik.
-Hej, nie martw się. Pomożemy ci.- Nath przysunęła się do niej i potarła jej plecy.- No więc... Kto to... No wiesz...
-Jestem pewna. To dziecko Louis'a. Louis'a Tomlinson'a.
 W tej samej chwili usłyszałyśmy dźwięk tłuczonego talerza. To Niall upuścił swoje śniadanie. Teraz obydwoje z Harry'm stali jak słupy bez słowa patrząc z nie dowierzaniem na Doms.
_________________________________________________________
 Krótki ale szybko będzie następny :3 Mam nadzieje że się spodobał <3 CZYTASZ= KOMENTUJESZ

piątek, 5 kwietnia 2013

9. Wszystko będzie dobrze.

*Oczami Harry'ego*
-Chociaż wiesz, ten pomysł ze ślubem mi się nawet podoba.-Powiedziałem przybliżając swoją twarz do jej, tak że nasze czoła stykały się ze sobą.-a ten z dziećmi jeszcze bardziej.-Poruszyłem brwiami co sprawiło że Nath zahihotała.
-Nie rozpędzaj się Haroldzie. Powiedziałam POTEM.
-Potem może być po nie określonym czasie.- droczyłem się z nią.
-Moje potem dotyczy za kilka lat.-Popatrzyła na mnie wzrokiem zabójcy.
-Dobra już lepiej nic nie mówię bo zaraz mnie zabijesz.
-Słuszna decyzja.- pokiwała głową, ale chyba znowu zaczęła myśleć o tym co wydarzyło się wcześniej. Jej twarz posmutniała. Poczułem się winny. Nie chciałem żeby kiedykolwiek była przeze mnie smutna.
-Droga Nathalie Carter, nie okłamiesz mnie.-powiedziałem stanowczo.
-Co? Co ja znowu zrobiłam?-Zapytała zdziwiona
-Skarbie... Po prostu mi powiedz... Powiedz mi co się dokładnie stało.
-Dobra... Może mi ulży.
-No więc?
-To było-wzięła głęboki oddech- zanim przyszliście...

-A tak w ogóle to gdzie dzisiaj idziecie znowu?
-Do kina.Potem może skoczymy jeszcze na miasto.
-Myślałam że dzisiaj pójdziemy na zakupy?
-Niall nie miał dzisiaj wpaść?
-Jezu a muszę go codziennie widywać?
-Przepraszam Jess, dzisiaj na prawdę nie mam czasu.
-Mhm, a z Harry'm miałaś?
-Jessie przestań.Zawsze będę miała dla ciebie czas.Ale nie przekreślę planów tylko dlatego, że ty chcesz wyjść na miasto.
-Tak jest w sumie codziennie.Dobrze więc ja umówię się z Niall'em.Nie mam zamiaru siedzieć sama w domu.
-Masz Perrie, Danielle, El i Dominiue.
-Tak oczywiście.Ale chciałam iść tylko z tobą.Rozumiesz? Z tobą.
-Od kiedy to zrobiłaś się taka rodzinna, co Jessica?
-Dobrze, więc dzwonię do Niall'a, a ty szykuj się na spotkanie z Harrus'iem.

Nath skończyła mówić. Jej oczy wyglądały teraz jak lustro. Poczułem jak nieprzyjemnie skręca mnie w żołądku. TO WSZYSTKO PRZEZE MNIE.
-A może po prosu zrobimy sobie przerwę?-zapytałem niepewnie.
-CO?! Oszalałeś chyba. Nie chcę cię stracić rozumiesz?- Popatrzyła mi prosto w oczy. Poczułem jak przekazuje mi wszystkie emocje które dusiła w sobie. Przybliżyła się do mnie i objęła w pasie coraz mocnej ściskając.
-Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz.- Pocałowałem ją w czoło.- Porozmawiajmy z nimi.

*Oczami Nialla*

Wszedłem do drzwi po prawej stronie. Na łóżku leżała Jessie. Płakała. Od razu podbiegłem do niej i ukucnąłem obok. Dziewczyna otarła łzy i oparła się o ścianę. Przyglądaliśmy się sobie z uwagą. Szczerze? Miałem nadzieje że to ona zacznę mówić i wszystko mi opowie. Nie chciałem się narzucać. Minęło kilkanaście minut. W końcu postanowiłem się odezwać.
-Jessie... Ummmm... Może porozmawiamy cokolwiek się stało?-Powiedziałem prawie szeptem jakbym mówił coś za co zaraz miałbym wylądować w więzieniu.
-Nathalie... Ona po prostu mnie olewa... Dla Harry'ego-Wydusiła z siebie przez płacz. Usiadłem obok niej.

-Po prostu jestem z nią zżyta jak z nikim innym. Kiedy... Rodzice... Zginęli nie miałam nikogo. Wtedy właśnie zrozumiałam że jest jedyną osobą która będzie mnie pocieszać, rozmawiać ze mną o wszystkim... Wiesz, tak jak mama... Ale widocznie nie będzie tak jak myślałam... Ale z resztą wiem że ona kocha Harry'ego, wiem że jest pierwszą TAKĄ osobą, ale po prostu nie mogę pogodzić się z tym że teraz już nie jestem najważniejsza. Teraz to on jest na pierwszym planie.- Nie mogłem patrzeć jak płacze i sam się rozkleiłem. Dlaczego akurat przed nią?
-Jessie, jestem pewny że jesteś dla niej bardzo ważna.-powiedziałem ocierając łzy.- Wszystko będzie dobrze.- Jessica wtuliła się w moją klatkę piersiową.
Nagle do pokoju wszedł Harry ciągnąc za sobą za rękę Nathalie. Jej brązowe oczy były jeszcze ciemniejsze i większe niż zwykle przez łzy cisnące jej się do oczu. Kiedy Hazza zauważył że obydwoje płaczemy stanął i popatrzył na mnie pytająco. Pokazałem ręką żeby usiedli. Nath usiadła Harry'emu na kolana a ten ją objął.
-A może chciałybyście pogadać same?-zapytałem cicho.
-NIE.-odpowiedziała szybko Nath.-zostańcie. Jessie... Ja przepraszam... Jeśli naprawdę przeszkadza ci to że jestem z Harry'm to... Ja mogę wiesz...-powiedziała płacząc a Harry spojżał na nią z przerażeniem.
Zcisnął usta. Widziałem że był na skraju wytrzymałości. Wiedziałem że zaraz się rozklei. On naprawde ją kocha.
-Nigdy! NIE POZWOLE CI SIĘ ROZSTAĆ Z KIMŚ KOGO TAK KOCHASZ. Nie przeze mnie. Nigdy rozumiesz? Nie powinnam powiedzieć ci tego co powiedziałam... No wiesz... Rozumiem cię. Nigdy więcej nie pokłócimy się o takie coś dobrze?
-Kocham cię-Powiedziała Nath i przytuliła siostrę.
-Ja ciebie też. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła.
-Teraz już nie płacz. Wszystko będzie dobrze. Zapomnijmy o tym okej?
-No a teraz uśmiech skarbie.- powiedział Harold uśmiechając się szeroko.
-Dziekuje wam za wszystko.
Po tych słowach wypowiedzianych przez Nathalie cała czwóra przytuliła się do siebie.